29 grudnia 2019

aurora borealis

Promienie słońca przedzierają się subtelnie przez kurtynę gęstych, acz bezlistnych drzew. Pozorne ciepło rozprzestrzenia się po horyzoncie, dając nadzieję na piękny dzień. Połacie białego pyłu pokrywają okolice. Jest wyjątkowo, monochromatycznie. Rosłe gałęzie czule słaniają się pod ciężarem majestatycznych szklistych sopli, które leniwie topią się, zostawiając po sobie ślady w osłaniających drzewa zaspach. Oblodzone pnie odbijają światło słoneczne, rozświetlając leśną polanę. 
Stopy pokryte ocieplonymi śniegowcami delikatnie zapadają się przy każdym kroku. Śnieg skrzypi, daje przyjemne wrażenie snucia się po puchu. Nieopodal prowadzi ścieżka wgłąb starego lasu, na której dokładnie widać świeże ślady zwierzyny. Mróz przedziera się przez dziurki wełnianej czapki o grubym splocie, policzki pokryte tłustym kremem stają się czerwone, a na nosie czuć nieprzyjemne ciepło. Przyspieszony krok powoduje chwilowe rozgrzanie, lecz nieostrożne stawianie stóp gwarantuje wylądowanie w sporej zaspie. Zabielona puchowa kurtka, nieco przemoczone buty i zimne ręce. 
Wołanie przez znajomy głos wywołuje przyjemny dreszcz. Mimowolnie znika chęć powrotu do domu i wypicie pysznej, korzennej herbatki pod ciepłym kocem. Tupnięcie nogami pozbawia buty śnieżnej bieli, by za chwilę znów pokryć się warstewką puchu, podczas kolejnych kroków wgłąb polany. Białowłosy oparty o szarawy pień starego drzewa kreśli butem na śniegu przypadkowe kształty. Zniecierpliwiony wpatruje się w kolejne ślady, które zmierzają w jego stronę. Oprócz skrzypiącego pod nogami śniegu panuje wokół bloga cisza. Grudniowy poranek. 
Pośpiech sprawia nieznaczną utratę równowagi, lecz tym razem obywa się bez upadku twarzą w hałdę śniegu. Z kieszeni kurtki wypada przy okazji turkusowa rękawiczka, która swobodnie wpada w jedno z zagłębień zrobionych przez buty. Po chwili jest już pokryta śnieżną warstwą i powoli w niej znika, a wraz z nią nastoletnia para w otchłani mrocznego, zimowego lasu.

ŚWIEŻO UPIECZONA PANI WETERYNARZ ❄ PRACUJE W OKOLICZNEJ PRZYCHODNI DLA ZWIERZĄT I W TERENIE ❄ LAT 26 ❄ URODZONA W GRUDNIOWY WIECZÓR PODCZAS PIĘKNEJ ZORZY POLARNEJ ❄ MIESZKA W LEŚNICZÓWCE WRAZ ZE SWOIM OJCEMW WOLNYCH CHWILACH BUSZUJE W LUMPEKSACH ❄ CZĘSTO PRZESIADUJE W JEDNEJ ZE SWOICH ULUBIONYCH KAWIARNI, CZYTAJĄC ZAWODOWE POZYCJE I POPIJAJĄC ULUBIONĄ KAWĘ ❄ ZIMIARA


❄ ❄ 
Grace Elizabeth. Nie umiem w karty, aż wstyd. Chcemy wszystkiego (białowłosego Pana również). Chodźcie, kotki.
wedsdxxc@gmail.com

1 komentarz:

  1. Pozwolę sobie nie zgodzić się z Twoją opinią co do tworzenia kart, bo czytając opis, znajdujący się nad zdjęciem aż na chwilę przeniosłam się w obszar ogarnięty przez finlandzką (?) zimę, a na koniec doznałam mocno upadku z wysokości (całe szczęście duchowego). Życzę tsunami weny i samych ekstra historii oraz wesołego Nowego Roku.

    ***

    A skoro Aurora pracuje także w terenie, to chyba mam pomysł na konkretny wątek. Otóż podczas wielogodzinnego spaceru w górach suczka Archanioła uciekłaby za jakimś tropem zwierzęcia, a on szukając jej zgubiłby orientację (dobra, powinien siedzieć w jednym miejscu i czekać aż wróci, ale z autopsji wiem, jak człowieka wtedy nosi) , w wyniku czego znaleźliby się w dwóch różnych, oddalonych od siebie o wiele kilometrów miejscach. Zwierzęciem, za którym pogoniłaby Kora okazałby się rosomak tundrowy, który poraniłby ją do tego stopnia, że ledwo by się poruszała, toteż w końcu padłaby podczas próby powrotu do właściciela. Po jakimś czasie mogłaby odnaleźć ją Lehtinen, a że pisak ma pod skórą wszczepiony chip (inaczej nie mógłby podróżować po świecie), połączyłaby się telefonicznie z samym Grekiem.

    Co Ty na to? A możesz masz inny pomysł?

    Archanioł P. i Monti A.

    OdpowiedzUsuń