21 grudnia 2019

To nieprawda, że prawdopodobieństwo śmierci w czasie wojny jest większe. Ono jest zawsze takie samo - stuprocentowe

Podkład: Bon Jovi - We weren't born to follow 

Długie doświadczenie nauczyło mnie sprawdzać i analizować każdą sytuację. Gdy zdarzy się coś nieoczekiwanego, nie trać czasu, nie zastanawiaj się jak do tego doszło i dlaczego, nie żałuj, nie zgaduj czyja to wina, nie zastanawiaj się, jak następnym razem uniknąć podobnego błędu. Wszystko to można załatwić później, jeśli się przeżyje. Najpierw należy dokonać oceny, przeanalizować sytuację, rozpoznać plusy i minusy, odpowiednio się zachować. Dzięki temu może uda się przeżyć i  zająć resztą. 
Monti (Bocian czarny) Vitale Amati

Dawniej znany jako Albino Tau (Zmierzch) Caruso | 14.02.1989 | Mesyna | Krew włosko-australijska | Podwójne obywatelstwo | Języki: włoski, angielski, fiński i migowy | Zdradziecki syn przywódcy włoskiej mafii | Niemal całkowite odcięcie od przeszłości | PTSD | Ucieczka z rodzinnego domu | Dobrowolna współpraca ze służbami porządkowymi | Kierowca karetki pogotowia i ratownik medyczny zatrudniony w Functional Mind Absolwent Uniwersytetu Helsińskiego

biografia
Już Twoje narodziny dokładnie o północy Dnia Świętego Walentego powinny być ostrzeżeniem dla rodziny, że raczej nie będziesz pasjonował się zabijaniem niewinnych ludzi i pretekstem do pozostawienia w przydrożnym rowie. Przynajmniej nie musiałbyś oglądać przez równe siedemnaście lat jak wykańczają ich sami i słuchać jak bardzo bezużyteczny jesteś na polu walki. A wszystko to tylko dlatego, że ilekroć ktoś wkładał Ci broń do ręki, strzelałeś parę milimetrów nad głową wybranej ofiary, modląc się by nie chybić, bo jej krwi na rękach byś nie przeżył, i jednocześnie mając szczerą nadzieję, że żaden z członków gangu nie zorientuje się, że robisz to specjalnie, a nie z powodu zwykłej nieudolności. Nawet osobom torturowanym w rodzinnym domu starałeś się pomóc w skróceniu cierpień i odejściu we w miarę godnych warunkach, czym nie raz ściągałeś na siebie gniew najbliższych, kończący się zwykle kolejnymi połamanymi kośćmi i głębokimi ranami. A i tak najgorsze miałeś dopiero przed sobą - przygotowania do tak zwanego testu prawdziwego mężczyzny. Chcąc ich uniknąć, tamtej pamiętnej zimowej, ale już nie tak mroźnej, nocy roku dwa tysiące szóstego, nikogo nie informując, spakowałeś do plecaka kilka najpotrzebniejszych rzeczy i ruszyłeś do najbliższego portu, gdzie pod fałszywymi danymi zaciągnąłeś się do załogi małego statku handlowego, na którym spędziłeś kolejne dwanaście miesięcy, po czym wysiadłeś w pierwszej przystani w Finlandii, by wyznać tutejszym służbom porządkowym całą prawdę o swojej familii i tym samym uratować losy wielu innych męczenników. Ku swej ogromnej uldze zostałeś potraktowany poważnie, a zaledwie po paru dniach nastąpiły pierwsze aresztowania. Nawet one nie potrafiły jednak sprawić byś poczuł się w pełni bezpiecznie, gdyż doskonale zdawałeś sobie sprawę z faktu, iż w każdej chwili możesz spodziewać się zemsty kartelu, stąd adopcja mastifa, mającego Cię przed nią obronić. Niestety nie mogłeś zabierać go wszędzie, więc przez cały czas spędzony poza własnymi czterema ścianami miałeś wyostrzone wszystkie zmysły, nawet jeśli ani Ty sam, ani nikt inny nie zdawał sobie z tego sprawy. Podświadomości nie da się oszukać, a tylko usiłować zmniejszyć jej działanie. Właśnie ta sztuczka pozwala Ci nie popaść w paranoję i czerpać z pracy zawodowej pełną satysfakcję.

dodatkowe informacje
- Członek organizacji ATD Czwarty Świat
- Rysownik z zamiłowania
- Kuchenny eksperymentator
- Ambiwalentny stosunek do wszelkiej broni
- Doskonała celność
- Wiele dawnych blizn
- Miłośnik nocnych spacerów
- Kawalerka z ogródkiem w dzielnicy Käpylä
-Smartem Fortwo III, lub, zdecydowanie częściej, na piechotę przez ulice
zwierzęta
- Remus (Kundel odziedziczony po jednym ze zmarłych pacjentów.)
- Reja (Mastif neapolitański)
-Romulus (Dachowiec znaleziony jako kilkutygodniowy kociak w śniegowej zaspie. Obecny przywódca zwierzęcego stada.)


Odautorsko

2 komentarze:

  1. [Hejka!
    Ja skądś tego pana kojarzę, tylko nie mogę sobie przypomnieć na jakim blogu już go widziałam. Kurczę, zazdroszczę mu tych wszystkich języków. Zwłaszcza włoskiego i migowego, chyba pora stać się samoukiem. Mam nadzieję, że będziesz się z nim tutaj dobrze bawić, a Monti w Helsinkach będzie szczęśliwy. Udanej zabawy!]

    Jeszcze bezimienny pan z roboczych

    OdpowiedzUsuń
  2. [Cześć, dzień dobry

    Dziękuję na wstępie za miłe słowa względem Ani. Masz rację, to kochane dziewczę i pełne optymizmu, czego bardzo jej zazdroszczę. Twój pan również jest bardzo barwna i ciekawa postacią, ale wydaje mi się być nieco smutny. Bardzo, bardzo chętnie bym go połączyła jakoś z moją Anną. Zapraszam na maila, jeśli masz ochotę na jakąś burzę mózgów :)
    czas.poplatal.kroki@gmail.com]

    Anne-Marie Laine

    OdpowiedzUsuń